Jasne i ciemne strony używania technologii.

Wraz z eksplozją nowinek technicznych zmianie ulegają zasady funkcjonowania naszych rodzin oraz nasze wzajemne relacje. Dzisiaj bez problemu możemy utrzymywać kontakt i przekazywać na różne sposoby informacje do nawet najbardziej oddalonych bliskich nam osób. Zawansowana technika umożliwia nam wielopłaszczyznowy kontakt (wizja / fonia) doświadczany przez obie strony praktycznie w tej samej chwili. Nie jest to oczywiście porównywalne do kontaktów w tzw. realu, ale daje nam poczucie pewnej formy wzajemnej więzi.

 Rożnego typu udogodnienia techniczne pomagają nam zaoszczędzić czas, który możemy spędzić z naszymi bliskimi np. pięciominutowy „on linę banking” zamiast podróż do banku. Na odległość kilku „kliknięć” mamy praktycznie każdą informacje niezbędną przy podejmowaniu niejednej ważnej decyzji. Coraz częściej tez gadżety stają się środkami wychowawczymi jako forma kar lub nagród. Gadżety określane są również mianem „darmowej niani” która uratowała niejeden obiad, pranie Itp. Niektóre gry komputerowe wykorzystuje się w treningu skupiania uwagi u osób z ADHD. Specjalne aplikacje telefoniczne pomagają w monitorowaniu postępów leczenia lub terapii a nawet ostrzegają przed nawrotami choroby bądź też powrotami do niewłaściwych zachowań. Są to tylko wybrane przykłady korzyści jakie czerpiemy z technologii w naszym osobistym lub rodzinnym życiu.  Jednak zalewająca nas komputeryzacja ma również wiele bardzo ujemnych elementów zakłócających funkcjonowanie człowieka praktycznie w każdym wymiarze. 

Zacznijmy od najmłodszych.

Badania przeprowadzone przez Cohen Children’s Medical Center w Nowym Yorku na znaczącej grupie niemowląt i małych dzieci (toddlers) wskazują, że przeciętny wiek dziecka używającego tzw. touch screen urządzenia (tablet, telefon, laptop) to ……11 miesięcy!!!! Znacząca część badanych dzieci posługiwała się tymi urządzeniami z wysoką sprawnością nie potrafiąc jeszcze mówić czy biegać. Ruth Milanaik nadzorująca badania sama była zaskoczona liczbą rodziców zastępujących dziecięce książeczki, grzechotki i inne zabawki telefonami komórkowymi lub różnorodnymi nowinkami elektronicznymi. 

Z przytoczonych wcześniej badan oraz z wielu innych doniesień z ośrodków uniwersyteckich jasno wynika, że w okresie wczesnego rozwoju dziecka nie ma żadnego „substytutu” i nic tak efektywnie nie stymuluje rozwoju jak bezpośredni – twarzą w twarz - kontakt z drugim człowiekiem. Do właściwego kształtowania wszystkich wyższych funkcji naszego mózgu potrzebujemy stymulatory pochodzące z realnego świata. Nic nie zastąpi rozmowy rodzica z maluchem, zabawy rączkami, nóżkami, czytania, układania klocków czy zabawy prostymi przedmiotami. Wszyscy naukowcy jednogłośnie stwierdzają, że po fali uniesień związanych z potencjalnym wpływem zabawek elektronicznych na rozwój umysłowy dzieci musimy przyznać, że nie wytrzymują one konkurencji z kołysanką śpiewaną przez mamę i turlaną z tatusiem piłką.

Przedszkolaki i starsze dzieci.

Intensywne przebywanie w wirtualnym świecie zakłóca rozwój uwagi, zapamiętywania, procesy podejmowania decyzji i szybko prowadzi do swoistego przeładowania informacjami.  Uwaga jest jednym z czynników efektywnego myślenia. Media i technika sprawiają, że ćwiczenie dłuższego skupiana uwagi jest utrudnione przez nadmierną stymulację bodźcami i informacjami dochodzącymi do młodego mózgu w bardzo krótkim czasie. Technologiczne zabawki pobudzają młodziutki mózg w kierunku odbierania stymulacji wizualnych (wzrokowych) i szybkiego reagowania (refleksu). Odgrywają znaczenie w rozbudowie połączeń między ośrodkami ruchowymi i wzrokowymi. Nierozwijana jest natomiast w wystarczającym stopniu fantazja, ośrodki mowy i ośrodki krytycznego myślenia. Ponadto często dochodzi do nadmiernej stymulacji mózgu i układu nerwowego przez sztuczne bodźce lub natłok informacji. Szybko też następuje przyzwyczajanie się do takiego rodzaju stymulatorów i po krótkim czasie mózg nie odczytuje lub staje się zupełnie „nieczuły” na stymulacje pochodzące z rzeczywistego świata (słynny symptom- wszystko dookoła jest nudne, oprócz online gier). 

Technologia również utrudnia dzieciom rozwijanie i trenowanie umiejętności zastanawiania się przed podjęciem jakiegokolwiek działania. Większość gier i innych wirtualnych aktywności opiera się niestety na natychmiastowych reakcjach – czyli bezmyślności!  Wyraźne zmiany następują również w rozwijaniu u dzieci umiejętności i nawyków uczenia się. Pamiętając   o wszystkich dobrodziejstwach związanych z szerokim dostępem do informacji, naukowcy i nauczyciele coraz częściej obserwują, że dzieci głównie uczą się, gdzie i jak znaleźć daną informacje zamiast ją zapamiętywać. Dlatego wiele scenariuszy filmowych przedstawiający prawdopodobną zagładę naszej cywilizacji bazuje na motywie naszego braku dostępu do gadżetów lub poważnych zakłóceniach w sieciach komputerowych. 

Nastolatki i cala reszta ludzkości.

Początkowo sytuacje takie były obiektem żartów, dowcipnych zdjęć lub komiksowych kreskówek. Obecnie coraz częściej widzimy i staje się to „prawie normą” że grupa młodych ludzi (i nie tylko) siedzących w pobliskim Dunkin Donuts czy chociażby na przerwie między zajęciami jest totalnie zapatrzona w swoje telefony. Czasem nawet pierwsza randka jest w znacznym stopniu poświęcona odbieraniu i wysyłaniu wiadomości tekstowych do całego świata. Znam wielu rodziców, którzy od dawna tak naprawdę nie widzieli twarzy swojego potomka, gdyż ta cały czas zatopiona jest w jakiejś formie ekranu (screen). 

Ale z drugiej strony szybki Internet i inne nośniki informacji są niezbędnym dzisiaj elementem zdobywania wiedzy a nawet uczenia się. Wiele szkol prawie zupełnie zarzuciło klasyczna formę edukacji przenosząc ogromna ilość informacji i aktywności na tzw. online. Jeszcze bardziej niepokojącym jest coraz większa rzesza młodzieży, która „wtopiła się” w gry komputerowe czy media społecznościowe. 

Niestety tego typu zachowania mają również poważne konsekwencje dla   rozwijającego się organizmu a zwłaszcza dla układu nerwowego i mózgu, który kształtuje się do około 25 urodzin. W renomowanym wydawnictwie naukowym - Scientific American zostały opublikowane wyniki badan prowadzonych wspólnie przez amerykańskich i chińskich naukowców dotyczące zmian zachodzących w mózgu i układzie nerwowym na skutek niekontrolowanego korzystania z tzw. gadżetów.  Porównywano strukturę mózgu dwóch grup młodzieży, gdzie w pierwszej były osoby grające nie więcej niż 2 godziny dziennie w gry komputerowe z grupa rówieśników spędzających w świecie gier wirtualnych do 10 godz. dziennie. Okazało się, że kilka znaczących obszarów mózgu: w tym kora prefrontalna, motoryczna i móżdżek, u osób nadmiernie grających była mniejsza nawet o 10 do 20 procent. Co gorsza badania wykazały, że redukcja tkanki mózgowej była większa u osobników żyjących w „online świecie”. Zmiany zachodzące w mózgach nastolatków i osób przed 25 rokiem życia prowadzą do osłabionej zdolności samokontroli, uszkodzenia pamięci krótkotrwałej, trudności w podejmowaniu decyzji w realnym świecie oraz ograniczonej kontroli zachowań zorientowanych na cele. Coraz częściej pojawia się określenie „smart but helpless kids” odnoszące się do młodych osób, które potrafią przeprowadzać   najbardziej skomplikowane operacje internetowe, ale maja poważne problemy z prowadzeniem rozmowy twarzą w twarz, czy poprawnym zaadresowaniu listu! Wiele sytuacji, które jeszcze kilka lat temu budowały związki rodzinne i pomosty międzypokoleniowe np. ojciec uczący syna drobnych napraw samochodowych- obecnie przenoszone są do YouTube – a między rodzicami i dziećmi rośnie przepaść!

Co mogą (lub powinni) zrobić dorośli.

Podejmijmy aktywna role w decydowaniu jak wcześnie chcemy „dopuścić” nasze dziecko do korzystania z technologicznych nowinek. Fakt ze rodzice innych maluchów robiąc zakupy lub jadąc samochodem wkładają w małe rączki swoich pociech elektronikę niekoniecznie powinno wpływać na nasze zachowania. Nie bójmy się własnego „zdrowego rozsądku”, nawet jeżeli nasze decyzje będą postrzegane jako dziwaczne.

Podobnie jak przywilej prowadzenia samochodu obwarowany jest i kodeksem drogowym i wieloma innymi zasadami tak rodzice powinni jak najwcześniej przyzwyczaić dzieci do zasad używania i korzystania ze wszystkich dobrodziejstw technicznej cywilizacji.  

Przykładami zasad, które z całą pewnością powinny być przestrzegane to:

  • określenie czasu i sytuacji, w których dziecko może być przed jakąkolwiek formą ekranu,

  • określenie zasad monitorowania aktywności dziecka w sieci;

  • kształtowanie nawyku polegającego na tym, że tylko po właściwym wykonaniu swoich obowiązków dziecko” zasługuje” na czas, który może poświecić na przyjemności;

  • jasno określmy konsekwencje wynikające z nieprzestrzegania ustalonych zasad;

  • uczmy dzieci zachowania balansu między czasem spędzonym w wirtualnym świecie a innymi aktywnościami, które rozwijają i stymulują jego rozwój.

  • uczmy dzieci kultury używania telefonów, laptopów lub gier. Jest to coś, czego wcześniejsze pokolenia nie doświadczały, ale tak jak sto lat temu uczono zasad zachowywania się przy stole (mam nadzieję, że nadal to kultywujemy) tak dzisiejszym rodzicom dochodzi jeszcze kwestia wpojenia dzieciom kulturalnego używania gadżetów (np. nie sprawdzamy text messages podczas niedzielnego obiadu).

  • uczulajmy i uczmy dzieci w jaki sposób powinny chronić swoją prywatność; co można a czego nie wolno publikować w sieci; jak korzystać z mediów społecznościach. Niech ogólną zasadą będzie stwierdzenie, że informacje i język używany w wirtualnym świecie powinien być takim, jaki używamy w oficjalnych sytuacjach. Cokolwiek zostaje umieszczone np. w Internecie pozostaje tam na zawsze i może być wykorzystywane przez rzesze różnych ludzi praktycznie w nieograniczonym celu.

Pamiętajmy, że zachowania i sposoby używania mediów lub technicznych zabawek przez dorosłe osoby są najbardziej wymowna forma nauki dla dziecka. Ustalając zasady nie zrażajmy się dąsami i protestami naszych dzieci. Jest to zupełnie naturalne, że będą próbowały testować granice i liczyć na brak konsekwencji z naszej strony. Łagodna, ale stanowcza postawa rodziców zwracająca uwagę na życie w realnym świecie, rozwijanie relacji z „realnymi” ludźmi w konwencjonalny sposób (np., rozmowa twarzą w twarz zamiast facetime) na pewno przyniesie z czasem dobre efekty. Pomoże również naszym dzieciom w inteligentny i zdrowy sposób korzystać ze wszystkich dobrodziejstw współczesnej cywilizacji.  


Małgorzata Olczak