Nie ma jak u mamy – część 2

Obecnie w wielu rodzinach pełnoletnie dzieci (a nawet te już zupełnie dorosłe) nadal mieszkają w domach swoich rodziców. Jest to wspaniały i często jedyny sensowny sposób na umożliwienie dziecku studiowania, odłożenia własnych pieniędzy lub po prostu na lepsze przygotowanie się do samodzielności. Wzajemna współpraca i systematyczne dążenia do wyznaczonych celów budzą radość w rodzicach oraz szacunek wobec udzielanej im pomocy u dorosłych dzieci.

Bywają jednak synowie i córki, którzy nie okazują rodzinie właściwego szacunku i zupełnie nie maja ochoty na rozpoczęcie dorosłego odpowiedzialnego życia. Są natomiast przekonani, że magiczne 18 lub 21 urodziny to przepustka do bezwzględnej wolności.

Niektórzy stworzyli sobie błędne rozumienie dorosłości jako okresu, w którym mogą robić, „co im się podoba” jednak bez ponoszenia odpowiedzialności za swoje decyzje. Zachęcam do przeczytania wcześniejszej części tego artykułu, w której przyglądaliśmy się wybranym przyczynom hamującym proces usamodzielniania się.

Pojawia się natomiast pytanie: JAK RODZICE MOGĄ POMÓC DZIECIOM WYDOROŚLEĆ?

Wspaniałą metodą jest stworzenie razem z dzieckiem ZASAD WZAJEMNEGO WSPȮŁŻYCIA, czyli tzw. Living agreement. Bedzie to jedna z poważniejszych rozmów, jaką odbędziemy z naszym dorastającym dzieckiem. Warto jest się do niej sumiennie przygotować i być absolutnie zgodnymi, co do ustalonych oczekiwań wobec córki lub syna. Nie wszyscy wiedzą, że w momencie osiągnięcia pełnoletności (18 lat, ukończona szkoła średnia) mamy legalne prawo podejmowania własnych decyzji.  Dalsze mieszkanie z rodzicami jest jedną z takich decyzji. Ponadto zamieszkiwanie u rodziców po ukończeniu 18 roku życia jest przywilejem i formą grzeczności ze strony najbliższych, a nie jak w przypadku młodszych dzieci- rodzicielskim obowiązkiem. Pomocne jest w tym momencie myślenie o takim młodym człowieku jak o gościu lub lokatorze, któremu wynajmujemy pokój z tzw. wspólnym używaniem pozostałych części domu. Jeżeli nasz „gość” lub „lokator” wybiera przebywanie u nas w domu to powinien się liczyć z tym, że będą go obowiązywały jasne i nieprzekraczalne zasady. Czy pozwolilibyśmy „lokatorowi” zostawiać bałagan w kuchni, wracać nad ranem lub co gorsza zachowywać się wulgarnie lub chociażby niegrzecznie wobec pozostałych mieszkających z nim osób? Przecież dobrze wiemy, że w „dorosłym świecie” nawet, jeżeli płacimy za używanie przestrzeni zamieszkiwanej wspólnie z innymi, to obowiązują nas najróżniejsze zasady. Wyjątkiem jest sytuacja milionera, którego stać na wynajęcie bezludnej wyspy – czego nam i naszym dzieciom serdecznie życzę! 

Zanim zapoznam Państwa z niektórymi elementami takiego kontraktu to nadmienię, że rozmowa na ten temat ma być poważnym i świadomym wydarzeniem w naszej rodzinie, a nie krótką wymianą zdań w kuchni.

 

CZEGO MOŻEMY/POWINNIŚMY OCZEKIWAĆ OD DOROSŁEGO DZIECKA WYBIERAJĄCEGO MIESZKANIE U RODZICÓW?               

  Na przykład okazywania wdzięczności i szacunku w związku z oferowanym mu PRZYWILEJEM. Mamy prawo a nawet obowiązek bycia informowanym o konkretnych krokach i osiągnieciach naszego dziecka w kierunku usamodzielniania się (np. plan szukania pracy, osiągane oceny w college itp.). Jako osoby całkowicie lub częściowo utrzymujące dorosłego potomka możemy mieć wobec niego konkretne oczekiwania co do ilości składanych aplikacji o pracę lub zaliczania kolejnych przedmiotów/kredytów na ustalonym poziomie. Dobrym pomysłem, zwłaszcza wobec dorosłych dzieci niewykazujących zainteresowania usamodzielnieniem się jest ustalenie konkretnego terminu na realizowanie etapów samodzielności (np. oczekujemy ze w przeciągu xyz dni/ tygodni podejmiesz jakąkolwiek pracę, zapiszesz się na kurs zawodowy lub… rozpoczniesz terapię).

 Pamiętajmy, że będąc gospodarzami (popatrzcie Państwo czyje imię i nazwisko widnieje na np. rachunku spłaty pożyczki za dom lub czynszu) mamy prawo do spokoju i komfortu we własnych czterech ścianach. W związku z tym, jeżeli uważamy, że nasze dorosłe dziecko korzystające z prawa mieszkania z nami powinno dbać o czystość używanych pomieszczeń, dzielić z innymi obowiązki domowe lub nie zakłócać snu rodzinie późnymi powrotami to mamy wszelkie podstawy, aby tego wymagać. Nadmienię w tym miejscu, że powyższe zasady powinny obowiązywać wszystkich członków rodziny niezależnie od wieku.

 Podobnie w przypadku używania przez dorosłe dziecko jakichkolwiek substancji odurzających. Nieważne czy kilka piw uspokaja naszego syna/córkę, czy też posiada medyczne pozwolenie na używanie marihuany. Jeżeli w naszym domu panuje zasada pełnej abstynencji to wszyscy członkowie rodziny mają obowiązek jej przestrzegać. Ustalenie takich zasad nabiera dodatkowego znaczenia w sytuacji, gdy w domu są młodsze/inne dzieci. Przymykając oczy na zachowanie starszego brata lub siostry niechcący otwieramy młodszym drogę do naśladowania tych niewłaściwych zachowaǹ!

Koniecznym elementem kontraktu Wspólnego Zamieszkania jest jasne określenie dziecku naszych decyzji w przypadku, gdy ono wybierze nieprzestrzeganie ustalonych wspólnie zasad. Rodzice, którzy od najmłodszych lat przyzwyczajali swoje dzieci do konsekwentności w tym momencie będą zbierali dobre owoce swojej ciężkiej pracy!  W przypadku, gdy nasz lokator/gość wybiera nieprzestrzeganie Zasad Wspólnego Zamieszkania, powinien odczuć skutki swoich wyborów. Może to być częściowa utrata/ograniczenie korzystania z domowych udogodnień (np. Internet), wstrzymanie wykonywanych przez nas serwisów (np. robienia prania, gotowanie, pożyczanie samochodu), restrykcje finansowe (przestajemy opłacać rachunki dziecka). W szczególnie drastycznych sytuacjach bywa, że ostateczną konsekwencja jest utrata przywileju mieszkania w rodzinnym domu. 

Oczywiście może to być bolesne, ale pamiętajmy, że boleśniejszym dla naszego dziecka i jego przyszłości jest pozwolenie mu trwać zbyt długo w roli rozkapryszonego bobasa. W końcu i tak nadejdzie moment, że nasz dorosły potomek będzie musiał odważyć się rozpocząć samodzielnie życie i już bez naszej asysty kształtować własną przyszłość. Zapamiętajmy też, że więzy rodzinne i wzajemna miłość nie jest uwarunkowana wspólnym adresem!

Małgorzata Olczak